Pasja zwierząt-Pascha Chrystusa – plastyczna teologia Anny Wysockiej

„Podejrzewam, że zwierzęta są to cierpiące anioły, biorące udział w kenozie chrystologicznej”
— Jerzy Nowosielski

W grudziądzkim Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi trwa obecnie wystawa „Ogniem wypalone, popiołem zapisane” prezentująca dorobek ostatnich dwóch dekad toruńskiej artystki Anny Wysockiej. Kurator wystawy Mateusz Promiński dokonał wyboru najbardziej reprezentatywnych dla jej twórczości prac, które w świadomy i dobitny sposób ukazują głębokie doświadczenia wewnętrzne artystki.

Uważnego widza uderza niesamowite połączenie dwóch motywów obecnych na wystawie – ludzkiego ciała i figur zwierzęcych. Nie sposób nie zadawać sobie pytania o sens takiego połączenia, które dokonuje się nie tylko w przestrzeni wystawy, ale i w całej twórczości artystki. Połączenie to, a także w pewnym sensie zespolenie – to pytanie o głęboki sens prac, w których człowiek i zwierzę uczestniczą w jednym – artystycznym i mistycznym misterium.

Rozpięta na płaszczyznach drewnianych paneli postać człowieka ogołoconego, rozdartego, pozbawionego indywidualnych cech, ewokuje tu postać ukrzyżowanego Chrystusa – ofiarnej żertwy, wyrzuconego poza granice miasta, osądzonego, skazanego i uśmierconego najbardziej okrutną spośród ówcześnie znanych kar. Baranek Boży – ofiara za zbawienie świata jest nie tylko rodzajem biblijnej figury spełniającej zapowiedzi starotestamentowych proroctw, ale ukazuje niezwykle istotny dla toruńskiej artystki fenomen – zwierzęcia i człowieka skazanych na jeden los krwawej ofiary. W realizacjach Wysockiej wybrzmiewają w wyraźny sposób pytania o sens ludzkiego cierpienia, niezawinionego, pozbawionego jakiejkolwiek pociechy i wsparcia.

„Upłaszczyznowienia” to wykuty siłą artystycznej woli i wypalony ogniem autorskiej techniki traktat o nieuchronności przeznaczenia i samotności w obliczu nieuniknionych wyroków. Ukazane w osamotnieniu płaszczyzny figury człowieka-ofiary zdają się niczym w ołtarzu z Isenheim Matthiasa Grünewalda przywodzić na myśl cały dramat zbawienia zapisany w wydarzeniu Golgoty oraz splatać z tym dramatem losy poszczególnych ludzi: bezimiennych, samotnych, odrzuconych jak elementy materii, z których powstają rzeźbiarskie prace Wysockiej. W przestrzeni dzieła dokonuje się jednak swoista metamorfoza – przemienienie i przebóstwienie materii zdolnej objawiać coś z niepojętej tajemnicy odkupienia. Odkupienia dokonującego się przez cierpienie, zmaganie, dobrowolnie przyjęte cierpienie. Stąd pewnie wypływa tajemnicza siła oddziaływania „Upłaszczyznowień”, w których wewnętrznie pulsuje światło nadziei wielkanocnego poranka. Dramatyzm rozpiętych ciał zdaje się przekraczać ograniczenia materii, i jak w ikonie prowadzić widza ku rzeczywistości nadprzyrodzonej, w której ukrzyżowane staje się zmartwychwstałym. Bezimienne, androgyniczne ciała pozbawione twarzy, ciała skazańców, chorych, wyrzutków w pracach Anny Wysockiej nabierają nowego, sakralnego wymiaru – poprzez odwołania ikonograficzne, ale i artystyczną fuzję formy i materii, która tworzy z nich ekstatyczne ciała zwycięzców wstępujących w przestrzeń nadprzyrodzoną, wolną od jakiegokolwiek bólu i cierpienia. W pracach Wysockiej wyniszczone ciała ludzkie zdają się objawiać paradoksy Pawłowego myślenia o zbawieniu – „ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień” (1 Kor 3, 15). Wypalone w tyglu doświadczeń, dostępujące kenozy na podobieństwo Chrystusa ciała, stają się same w sobie uchrystusowione, zrywając z siebie wszelki ślad uprzedmiotowienia ludzkiego ciała, z którego infernalna rzeczywistość tworzy towar – czasem luksusowy, innym razem cywilizacyjny i kulturowy odrzut.

Z dramatem człowieka-ofiary w twórczości Anny Wysockiej sprzęga się temat cierpiącego zwierzęcia poddanego podobnie jak figura ludzka tym samym procesom wyniszczania i eksploatacji. „Afryty” czy fantastyczne zwierzęta z cyklu „Futuroidy” to starotestamentowe zwierzęta ofiarne – byki, krowy, kozły – których krwawa ofiara miała jednać ludzkości Boską przychylność i zmiłowanie. Innym razem są to zwierzęta padające ofiarą polowań myśliwych, bezsensownej, niczym nieusprawiedliwionej żądzy krwi – szaleńczej siły śmierci i zabijania par excellence. Niewinne ze swej natury istoty, ściągające na siebie odium kary za człowieczy grzech pierworodny – stają się w zamierzony sposób figurami niepokalanej ofiary – Chrystusa, dla którego biblijna symbolika zastrzegła obraz Baranka Bożego. Niedaleko Wysockiej do teologicznego myślenia o zwierzętach na sposób Jerzego Nowosielskiego, który widział w ich tragicznym losie kenotyczną formę istnienia bytów subtelnych – aniołów, których cierpienie wplecione w pasję Chrystusa posiada moc zbawczą. Były przecież krwawe ofiary składane w Starym Testamencie jedynie zapowiedzią doskonałej ofiary Syna Bożego – „Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu” (Hbr 9, 13–14). Rzeź dokonywana na zwierzętach ofiarnych stawała się zapowiedzią Wielkiego Piątku, ofiarny kozioł wypędzany poza obóz Hebrajczyków stawał się figurą Chrystusa ukrzyżowanego poza miastem za zbawienie świata. W teologicznej myśli splata się w zdumiewający i mistyczny sposób los cierpiących zwierząt i wcielonego Boga – z tego doświadczenia, w sposób głęboki i intuicyjny rodzi się swoista teologia Wysockiej, zapisana w jej dziełach. Artystyczna droga Anny Wysockiej prowadząca ją od rzeźby ku malarstwu i rysunkowi – obrazuje w sposób symboliczny pewnego rodzaju porządek wstępujący. Rozdarte ciała ludzkie, ciała zwierząt ofiarnych stoją w opozycji do wielkoformatowych prac z cyklu „Łby”, które zdają się spoglądać na widza swoimi mądrymi, uważnymi oczami. Otoczony przez zwierzęce maski widz, ma wrażenie bycia obserwowanym. Raz są to spojrzenia pełne wyrzutu, innym razem dające wrażenie obecności. Blisko temu doświadczeniu do stanów wywołanych obcowaniem z ikoną. Łby-maski, stają się twarzami, obliczami, bytami przebóstwionymi.

Artystyczna wizja Anny Wysockiej zmagającej się od dwudziestu lat z materią, staje się także zapisem wewnętrznych zmagań autorki z poruszonymi tu problemami. Jest to wizja spójna, wpisująca się w długą tradycję, którą w świecie judeochrześcijańskim najpełniej wyraził Eklezjastes: „Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością. Wszystko idzie na jedno miejsce: powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca. Któż pozna, czy siła życiowa synów ludzkich idzie w górę, a siła życiowa zwierząt zstępuje w dół, do ziemi?” (Koh 3,19–21).

Prace Wysockiej pozwalają raz jeszcze zmierzyć się z najważniejszym pytaniem o sens życia i cierpienia – ludzi i zwierząt, którym od wieków jeden los pisany – krwawej ofiary – niewinnej, bezbronnej – odkupionej – przebóstwionej.

Łukasz Ciemiński
absolwent historii sztuki i etnografii/antropologii kulturowej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu