Istnienie, przed istnieniem oraz po nim – podskórność materii.

Pomimo dużej dynamiki zawartej w pracach Anny, owiewa je aura nostalgii.
To co minęło i co ma nastąpić, wypełnia kompozycje w wielkiej dyscyplinie formatu, jednocześnie ukazuje słabość i siłę chwili zawartej w geście. To cała prawda o artystce, niezbywalna, jak linie papilarne, zakute w lawie, tkwiące w cyklach jej prac.

W oczekiwaniu na Boga, w różańcowej dyscyplinie, w otwarciu na impuls.
To, jak dalece można odejść od objawienia, pierwszego wrażenia, myśli, natchnienia, w spełnieniu oczekiwań epoki, trendu, akademizmu i własnej uczciwości, jest wielkim ryzykiem artysty. Anna podejmuje to ryzyko, biorąc je na swoją, ostateczną odpowiedzialność. Obdarzona wieloma talentami, pracowitością, konsekwencją, realizuje zamiar wszechobecnego. Bez spekulacji, wyimaginowanych sztuczek, stała się medium dla natury materii, myśli i pokory. Dzięki temu, w odróżnieniu od wielu współczesnych propozycji, prezentacje jej prac, skłaniają do skupienia nad istotą – nad istnieniem.

Dlaczego tak jest, odpowiedzi doszukiwać się można, w licznych recenzjach i komentarzach, opartych na wrażeniach odniesionych w kontakcie z jej dziełami, na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Puenty w wielu przypadkach pokrywają się – prezentacje te, zmuszają komentatorów i recenzentów do głębokiej refleksji, i konkluzji. Pomimo uroku i głębi tych spostrzeżeń – ich wnikliwości, bardziej precyzyjnych odpowiedzi, doszukuję się w pracy doktorskiej Anny, pogłębionej w habilitacyjnej samoocenie twórczości. W tych opracowaniach, Anna ujawnia przestrzeń własnego spojrzenia, otwartości na namacalne oraz niezrozumiałe – niepojmowalne – inspirujące jej zmysły i talent. Ujawnia, że punktem jej obecności w świecie, jest nie tylko zbiór wektorów emanujących z jej genetycznej predyspozycji, zależności od więzi edukacyjnej, życiowych „korekt”, ale też wszechobecne „coś”, dyktujące losy jej twórczości przez zamierzonego, nieprzekraczalnego, niezmierzonego – utrudniającego jednoznaczność.

Dzięki temu, oraz wielkiemu zaangażowaniu środków intelektualnych, duchowych i materialnych, prace Anny Wysockiej wybrzmiewają jak treny.

Niewplątana w żaden nurt, tendencję, stworzyła własną wartość materii i przekazu.
Chciałem pominąć aspekt techniczny, technologiczny, ale trudno bez niego dobrnąć do ogólnego wniosku. Narzędzia i urządzenia, którymi posługuje się Anna, otoczone są wielką opieką. Troszczenie się o nie, jest też wyrazem wartości aktu tworzenia – podnoszenia go do obszarów mistyki. Anna Wysocka udowodniła swoją obecnością w sztuce polskiej, na scenach międzynarodowych, że jej działalności należy się szczególna uwaga i poważanie.

Janusz Marek Bogacki