Dwie dekady zmagań z materią

„Czas zabiera życie
i oddaje pamięć, złotą od płomieni,
czarną od żaru”
— Adam Zagajewski

Ostatnie prace Anny Wysockiej – wielkoformatowe rysunki o tematyce zwierzęcej – tylko pozornie odbiegają od dotychczasowej działalności toruńskiej artystki, która przyzwyczaiła wielbicieli swojej twórczości do kreatywnego wykorzystywania technik spawania. Potencjał, jaki niesie w sobie metal, przez wiele lat definiował postawę Wysockiej, pozwalając jej najpełniej wyrazić siebie i swoje artystyczne credo. Potrzeba przełamywania ograniczeń, wynikających zarówno z płaszczyznowości dzieła, jak i z właściwości fizycznych tworzywa, od zawsze stanowiła istotę jej twórczych zmagań, wyznaczając niełatwą ścieżkę samorealizacji, wiodącą od malarstwa materii poprzez instalacje, asamblaże, reliefy, rzeźby, aż po najnowsze prace na papierze. Pod względem formalnym rysunki te, wykonane węglem i kredką, podbarwione farbą akrylową i gwaszem, w przeciwieństwie do wcześniejszych prac, nie anektują już przestrzeni dookoła samych siebie. Jednakże poprzez swoje pokaźne rozmiary, a także wycyzelowany linearyzm w warstwie rysunku, polemizują z pojęciem dwuwymiarowości i realności, zaburzając tym samym naszą percepcję. Ponadto są koherentne tematycznie względem dwudziestoletniego oeuvre artystki – zmiana materii nie idzie w tym przypadku w parze ze zmianą tematu. Figura zwierzęcia to leitmotiv twórczości Wysockiej, a narracja, którą prowadzi, pozostaje spójna na wszystkich poziomach transgresji. Artystka przekracza bowiem granice medium, zrywa z rygorem płaszczyzny, kwestionuje także pierwotne znaczenie elementów gotowych, po które niekiedy sięga konstruując swoją rzeczywistość. A jest to rzeczywistość niezwykle emocjonalna, liryczna i brutalna zarazem, baśniowa, może nieco teatralna, choć autentyczna do bólu, i tym bólem, zmęczeniem oraz wysiłkiem przetrawiona niczym ogniem. O sprawach trudnych, dotyczących przemijania czy śmiertelności, opowiada Wysocka za pomocą skorodowanego metalu, nadpalonego drewna, surowców postprodukcyjnych czy elementów ready-made, przenosząc do wieczności pamięć o tym, co minione, pozornie brzydkie i zużyte – przekraczając kolejną granicę – granicę czasoprzestrzeni. Wyraźne dążenie do zatarcia różnicy między malarstwem i rzeźbą, wyrażające się w odejściu od tradycyjnej czystości użytego materiału oraz działaniu kolorem na rzecz wartości plastycznych, przywołuje znane z historii sztuki realizacje znakomitych malarzy-rzeźbiarzy, takich jak: Picasso, Miro czy Matisse, pokazując, że mimo indywidualnego języka twórczego, Wysocka jest spadkobierczynią, ale i kontynuatorką artystycznego rzemiosła najwyższej próby. Powinowactwo z estetyką ekspresjonizmu, surrealizmu czy dadaizmu potwierdza kulturowe zakorzenienie torunianki, której twórczość jest wielowątkowym studium natury człowieka, lecz także obszernym traktatem o człowieku zanurzonym w świat natury.

Tytuł grudziądzkiej ekspozycji – Ogniem wypalone, popiołem zapisane stanowić ma ramę, która obejmie dwudziestoletni dorobek Anny Wysockiej i pozwoli na wyeksponowanie tego, co stanowi jego clou. Ogień to bez wątpienia żywioł macierzysty artystki, za pomocą którego przełamuje opór materii. Heraklit widział w nim mityczną prasubstancję – arche, z której rozwinęła się cała przyroda, stoicy – logos i przyczynę życia. Dla Wysockiej ogień jest zarówno źródłem natchnienia, narzędziem, jak i zarzewiem fizycznych zmagań. Wraz z dymem i popiołem ogień symbolizuje także ofiarę składaną na ołtarzu. To niezwykły kontekst, bowiem w procesie spawania, gięcia czy stapiania, przyjmującym znamiona magicznego rytuału, staje się Wysocka kapłanką, ale i ofiarą – pracując ponad siły w ekstremalnych warunkach, narażając się niejednokrotnie na destrukcyjne właściwości materii. W sensie metaforycznym to również archetypiczny akt wykuwania swego losu, który dzięki ogniu zostaje uświęcony.

Popiół – jako końcowy produkt w procesie spalania, staje się nie tylko alegorią doczesności życia, lecz także przyrządem, za pomocą którego o tym życiu można zaświadczyć, zapisać je. Popiół i proch – interpretowane jako symbole materialnej ulotności, służą upamiętnieniu każdego istnienia. Stąd też tytułowy popiół dotyczy zarówno „płomiennego” dwudziestolecia, jak i prac najnowszych, w których o żywiole ognia przypomina węgiel użyty do ich wykonania. U progu kolejnej dekady swej aktywności artystka otwiera się na inny żywioł – tchnienie powietrza tłumi żar, przynosząc zmianę medium i twórczej metody. To czy Wysocka powróci kiedyś do technik spawania zależy wyłącznie od niej, pozostaje jednak wierzyć, że wciąż tli się w niej „metaliczny płomień”. Strategia ready-made, stosowana w wielu realizacjach, nawiązuje również do kategorii nadmiaru i nadprodukcji. Użycie elementów gotowych, zdezelowanych, z odzysku, wymusza w pierwszej kolejności budowę nowej siatki znaczeniowej, lecz także porządkuje zastaną rzeczywistość, czyniąc z metaforycznych prochów budulec nowej jakości. Materię wykorzystywaną przez artystkę trawi nie tylko ogień, lecz przede wszystkim czas, który skądinąd nie kładzie się cieniem na jej dorobku, co więcej – działa na jego korzyść. Szlachetna patyna legitymizuje uniwersalne tematy, które nie tracą na aktualności pomimo upływu lat. Oscylującą bowiem wokół figur zwierzęcia i człowieka – reprezentantów dwóch opozycyjnych światów: natury i kultury.

Jubileusz dwudziestolecia pracy twórczej Anny Wysockiej to doskonała okazja, aby z odpowiedniego dystansu spojrzeć na jej dotychczasowy dorobek, który wciąż oczekuje dogłębnego opisu. W zamyśle organizatorów grudziądzka ekspozycja ma być pierwszą próbą usystematyzowania i sproblematyzowania jej artystycznych realizacji. Od dwóch dekad (pozostaje wierzyć, że będzie tak zawsze) twórczość toruńskiej malarki i rzeźbiarki przepojona jest głęboką refleksją humanistyczną, a jej źródła tkwią zarówno w filozofii dalekiego wschodu, jak i chrześcijańskiej ikonografii, sięgając dalej w głąb – aż do prehistorii i malarstwa naskalnego. Bez wątpienia Wysocka świadomie tkwi w kulturze, z której czerpie, z którą polemizuje, do której nawiązuje. Metal i ogień wykorzystywane przez nią w procesie twórczym, spajając ze sobą przeszłość i przyszłość, pozwalają na ekspansję czasoprzestrzeni i jednoczesną eksplorację coraz to nowych obszarów samoświadomości. Sama artystka jest zarówno szamanką wtajemniczoną w niezwykły akt kreacji, jak i rzemieślnikiem, który ciężką, fizyczną pracą upoetycznia rzeczywistość, dostrzegając w tym co błahe, czy pozornie nieatrakcyjne odblask nadrealnego świata. To w tym kierunku już od dwóch dekad biegną wszelkie zmagania Anny Wysockiej.

Mateusz Promiński
kurator wystawy